Tajne wariactwa Führera, Dokumenty

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tajne wariactwa Führera
28 lip, 09:49Maureen Dowd
/
New York Times
Adolf Hitler, fot. Getty Images/FPM
Czy po tylu latach, kiedy o Adolfie Hitlerze wiemy teoretycznie wszystko, może się
okazać, że był on jeszcze większym szaleńcem, niż dotąd sądziliśmy?
Dyktatorzy – od Kaliguli przez Nerona po Kadafiego – często bywają nie tylko okrutni i nikczemni,
ale także szaleni. Racjonalnie myślący dyktator to rzadkość. Władza absolutna doprowadza do
obłędu, rodzi urojenia i fanaberie.
Nie powinny więc dziwić nas doniesienia, że Führer był jeszcze bardziej stuknięty niż postaci z
komedii Mela Brooksa.
W kwietniu w Londynie odtajniono dokument MI5 opisujący megalomańskie plany odzyskania
władzy przez nazistów w razie przegranej
wojny
: mieli oni rozesłać po całym świecie uśpionych
szpiegów oraz likwidować alianckich oficerów przy pomocy zatrutych kiełbas, czekolady, kawy
Nescafe, zapalniczek i aspiryny Bayera.
Niemieccy agenci zeznali, że szkolono ich, by najpierw częstowali aliantów przygotowanymi przez
nazistowskich naukowców papierosami, które wywołują ból głowy, a następnie podawali im zatrutą
aspirynę, zabijającą w ciągu 10 minut.
W arsenale tajnych niemieckich broni znalazły się granulki emitujące śmiercionośny gaz po
podgrzaniu popiołem papierosowym; trutki ukryte w książkach, biurkach i klamkach; pigułki ze
sproszkowanym szkłem, eksplodujące po położeniu obok wilgotnego naczynia; oraz sprzączki od
paska ze srebrną swastyką kryjącą pistolet kaliber 32 mm z dwoma nabojami.
"Organizacja Wilkołak, siatka nazistowskich sabotażystów, której powierzono zadanie stworzenia
Czwartej Rzeszy w razie upadku imperium Hitlera, miała podłożyć puszki z kawą rozpuszczalną i
inną zatrutą żywnością w miejscach, gdzie znaleźliby je brytyjscy i amerykańscy żołnierze", doniósł
londyński "Daily Mail", opisując odtajnione akta.
W 1945 roku we Francji schwytano czworo niemieckich szpiegów-spadochroniarzy (w tym jedną
kobietę), którzy opowiedzieli o szczegółach planowanych zamachów. Agentki otrzymały lusterka z
ukrytymi wewnątrz śmiercionośnymi bakteriami, którymi mieli się zarazić dowódcy alianckich
okupantów.
Brytyjscy wojskowi uznali wprawdzie opowieści agentów za "cokolwiek niedorzeczne", ale
zaniepokoili się na tyle, że zakazano żołnierzom aliantów "spożywania niemieckiego jedzenia i
palenia niemieckich papierosów".
Jon Bondeson, wykładowca Cardiff University w Walii, ujawnia w swej nowej książce "Amazing
Dogs", że Hitler wspierał niemiecką szkołę dla psów, która usiłowała uczyć potężne, muskularne
mastiffy "mówienia" do ludzi. Po publikacji tej w brytyjskich tabloidach zaroiło się od tytułów w
rodzaju "Hau Hitler", "Psia Rzesza", "Kudłate SS" i "Hau Wiedersehen", jak również żartów, że
Hitler "zszedł na psy".
"Podczas wojny w Niemczech prowadzono bardzo osobliwe eksperymenty w zakresie komunikacji
człowieka z psami", pisze Bondeson, snując domysły: "Czyżby naziści chcieli wyhodować rasę
wybitnie inteligentnych psich komandosów, zdolnych porozumiewać się ze swymi właścicielami z
rasy panów?".
Bondeson odkrył artykuł z nazistowskiego magazynu z 1943 roku poświęcony niejakiej Margarethe
Schmitt, dyrektor szkoły dla psów, która utrzymywała, że część jej podopiecznych umie powiedzieć
kilka słów.
"Podczas jednego ze szkoleń spytano psa »Kto to jest Adolf Hitler?«, a on odparł: »Mein Führer!«",
pisze Bondeson, zaznaczając, że "naziści, którzy mieli w tak głębokiej pogardzie prawa człowieka,
większy szacunek żywili do zwierząt".
Nazistowska propaganda przedstawiała Hitlera jako miłośnika psów. Miał on dwa owczarki
niemieckie, Bellę i Blondi, na której przetestował zresztą kapsułkę z cyjankiem, uśmiercając ją tuż
przed popełnieniem samobójstwa w swym bunkrze.
Naziści traktowali psy wyjątkowo poważnie. Jak doniósł w styczniu "Guardian", władze niemieckie
były tak rozwścieczone, gdy usłyszały o psie w Finlandii nauczonym naśladować hitlerowskie
pozdrowienie, że resort spraw zagranicznych w Berlinie postanowił za wszelką cenę ukarać
właściciela czworonoga.
Bondeson podkreśla, że w latach 20. w Niemczech część osób bardzo głęboko wierzyła w potencjał
zwierzęcej inteligencji.
Wspomina on, że za jednego z czołowych niemieckich intelektualistów pierwszej dekady XX wieku –
oprócz Tomasza Manna i Hermanna Hesse – uchodził airedale terrier o imieniu Rolf. Jego
właścicielka twierdziła, że nauczyła go specjalnego alfabetu i komunikowania się za pomocą
stukania łapą o tablicę. Jak dodaje z ironią Bondeson, Rolf "odnosił spore sukcesy w dziedzinie
matematyki, etyki, religioznawstwa i filozofii".
Ostatnią wariacką historię o Hitlerze przytacza brytyjski pisarz Graeme Donald, który zbierając
materiały do książki o wojskowości natrafił na intrygujący trop. Otóż Hitler i Heinrich Himmler
podobno do tego stopnia obawiali się, iż niemieccy żołnierze zarażą się chorobami wenerycznymi
od francuskich prostytutek, że wymyślili praktyczne rozwiązanie: Niemcy mieli nosić w swoich
plecakach małe, jasnowłose i niebieskookie dmuchane lalki zwane "gynoidami" i służące do
"zaspokojenia erotycznego".
Donald twierdzi, że Himmler zamówił 50 takich lalek, ale żołnierze wstydzili się z nich korzystać.
"Ostatecznie pomysł upadł – mówi Donald w wywiadzie dla »The Sun«, – a fabryka, która
produkowała lalki, wraz z całym ich zapasem została zniszczona podczas bombardowania Drezna".
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl