Tajemniczy ogrod, EBOOK NOWOSCI

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Helen BrooksTajemniczy ogródTłumaczenie:Monika ŁesyszakROZDZIAŁ PIERWSZYMelanie nie mogła uwierzyć. Czarne gryzmoły skakały jej przed oczami.Rozpoznała pismo Forde’a już na kopercie. Nie widziała go od miesięcy. Myślała, żelist dotyczy rozwodu, tymczasem z zimną krwią prosił, żeby zaprojektowała ogróddla jego matki. Cały on! Tylko jego stać na taką bezczelność!Rzuciła kartkę na stół i zaczęła przeglądać pozostałą korespondencję, dojadającgrzankę i popijając kawą. Jadalnia służyła jej też za biuro, co utrudniałozapraszanie znajomych. Lecz Melanie nie prowadziła bujnego życia towarzyskiego.Odkąd opuściła Forde’a na początku roku, nawał obowiązków nie zostawiał czasuna rozrywki. Całą energię poświęcała rozwojowi pracowni architektury krajobrazu.Założyła ją rok temu, tuż po… Nie, wolała nie wracać do bolesnych wspomnień.Zbyt drogo ją kosztowały.Po śniadaniu i kąpieli zadzwoniła do swojego pomocnika, Jamesa, żeby wyznaczyćmu zadania na dzisiejszy dzień. Pracowity, zdolny i atrakcyjny, przyciągał kobietyjak magnes. Nawet jeśli przychodził do pracy niewyspany, nieodmiennie pracowałsolidnie i z entuzjazmem.Melanie włożyła dżinsy i kamizelkę, związała gęste, jasne włosy w koński ogoni nałożyła grubą warstwę kremu z filtrem przeciwsłonecznym dla ochrony jasnejcery przed oparzeniem. Tego roku w sierpniu już o ósmej rano słońce mocnogrzało. Przed zejściem na dół otworzyła okno, by wpuścić świeże powietrze,przesycone zapachem róż.Lubiła swój domek, złożony z sypialni i łazienki na górze oraz jadalni, maleńkiegosaloniku i dobudowanego ostatnio aneksu kuchennego na dole. Okna kuchniwychodziły na niewielkie podwórko, otoczone kamiennym murem. Obsadziła jedookoła pnącymi różami i kwiatami w doniczkach. Chętnie jadała tam kolacje przybarowym stoliku, przy którym ustawiła dwa krzesła. Śpiew ptaków i roje barwnychmotyli działały na nią kojąco po wyprowadzce z rezydencji Forde’a.W dziesięciu domkach z szeregowej zabudowy na stałe mieszkała tylko połowasąsiadów. Pozostali dojeżdżali z Londynu na weekendy, by w sielskim otoczeniuodpocząć po ciężkiej pracy. Melanie celowo wybrała tę uroczą, staroświeckąwioskę, odległą ponad sto kilometrów od Kingston nad Tamizą, by uniknąćprzypadkowego spotkania z Forde’em na ulicy.Nie była pewna, czy zdoła zarobić na życie na odludziu, lecz po dwóch miesiącachod wyjazdu dostała tyle zleceń, że musiała zatrudnić pracownika. W mieścieprojektowała głównie place zabaw i skwery w dzielnicach mieszkaniowych. Na wsiurządzała ogrody przydomowe i realizowała zamówienia publiczne. Prowadziłazalesienia i rekultywację terenu. Często współpracowali wraz z Jamesem z ekipąarchitektów, inżynierów, planistów i kontrolerów jakości. Dla prywatnychzleceniodawców pracowali w izolacji, w przydomowych ogródkach lub wiejskichmajątkach. Prócz rysowania projektów i nieodzownej biurowej roboty wizytowaliprzekształcane posiadłości, kiedy zatrudniali ekipy z zewnątrz.Tego dnia James burzył stare chlewnie, ponieważ nowy właściciel farmy pragnąłodtworzyć dawny naturalny krajobraz. Melanie zasugerowała mu, że użyźninieurodzajną ziemię torfem i zasieje na niej rośliny łąkowe. Opracowałaharmonogram koszenia, dostosowany do biologicznego rytmu tak, by polne kwiatyzdążyły wytworzyć i rozsiać nasiona przed ścięciem.Od trzech tygodni urządzali też zupełnie inny ogród w pobliskim małymmiasteczku dla emerytowanego dyrektora banku i jego żony. Ponieważ lubili oni ładi porządek, zachwycił ich projekt ze starannie przystrzyżonymi trawnikami,żywopłotami, brukowanymi alejkami dookoła i sadem owocowym, złożonymz wyselekcjonowanych odmian karłowatych drzewek.Melanie uwielbiała aranżować przestrzeń zgodnie z życzeniami klientów, choćczasami stawiano przed nią trudne wyzwania. Nierzadko zleceniodawcy prosilio odtworzenie ogrodu ze zdjęcia w kolorowym magazynie, choć przeważniedysponowali znacznie mniejszą lub większą działką o zupełnie innych proporcjach.Ale realizacja najtrudniejszych wyzwań dostarczała najwięcej satysfakcji.Z uśmiechem zeszła na dół. Na widok listu od Forde’a, uświadomiła sobie, że znago już na pamięć. Napisał prosto z mostu, bez żadnych wstępów, bez zwrotówgrzecznościowych:Droga Melanie,Pragnę Cię poprosić o przysługę, nie dla mnie, lecz dla Isabelle. Po przebytejchorobie nie radzi sobie z pielęgnacją ogrodu, choć za żadne skarby świata niechce się przyznać do słabości. Należałoby go dostosować do fizycznych możliwościosoby dobiegającej osiemdziesiątki.Zatrudnienie ogrodnika nie wchodzi w grę, ponieważ za nic nie wpuści obcegodo swojego królestwa. Ale Tobie zaufa. Przemyśl moją propozycję i zadzwoń.Forde.Niedoczekanie! Mimo że wiadomość o chorobie Isabelle mocno ją zaniepokoiła,podarła list na strzępy i wyrzuciła do kosza. Nie po to definitywnie zerwała kontaktz mężem i teściową, żeby go znowu nawiązywać, choć nie przyszło jej to łatwo.Przepadała za dobrą, serdeczną Isabelle. Wysłała jej kartkę z zapewnieniem, żemiała ważne powody, by tak postąpić. Zaznaczyła przy tym, że nie oczekujezrozumienia, i zapewniła, że zawsze będzie ją kochać i szanować. Poprosiła, żebynie odpisywała. Kiedy Isabelle nie posłuchała, Melanie z ciężkim sercem zwróciłanieodpieczętowany list. Nie chciała jej stawiać w niezręcznej sytuacji. Isabelleuwielbiała jedynego syna. Wychowywała go sama, odkąd zmarł jego ojciec, gdyForde miał kilkanaście lat.Telefon od Jamesa przywrócił ją do teraźniejszości. Utknął w kilkukilometrowymkorku. Ponieważ nie zdąży dotrzeć w porę na miejsce, prosił, żeby go zastąpiław nadzorowaniu robotników. Dostali wprawdzie plany, ale lepiej patrzeć im naręce.Melanie natychmiast wyraziła zgodę. Z ciężkim westchnieniem odłożyłapapierkową robotę na później. Niedawna wpadka nauczyła ją ostrożności.Wynajęta ekipa wadliwie odczytała rysunek i zburzyła nowo wybudowaną szklarnięzamiast starej, zrujnowanej. Dlatego od początku uprzedziła Jamesa, żeby zabardzo nie ufał podwładnym.Kilka minut później jechała na farmę starą furgonetką. Czekał ją ciężki dzień, aletym lepiej dla niej. Nawał zajęć nie zostawi jej czasu na rozmyślanie o mężu.Faktycznie wróciła do domu o zmierzchu, ale za to z czekiem na okrągłą sumkęod zachwyconego małżeństwa. Zostawiła auto na wydzielonym miejscu doparkowania za szeregiem domków, ruszyła ścieżką na tyłach ku furtcew porośniętym bluszczem murze. Na podwórzu z lubością wciągnęła w nozdrzaaromat pnących róż. Marzyła tylko o gorącej kąpieli dla odprężenia zmęczonychmięśni, choć nie zdążyła sobie nawet zrobić przerwy na lunch. Weszła do chatykuchennymi drzwiami, jak zwykle. Zostawiła ciężkie gumowce na wycieraczcei boso pospieszyła na górę do łazienki.Dwie minuty później leżała w aromatycznej, pienistej kąpieli. Oglądając pierwszegwiazdy na niebie, błogosławiła projektantów, którzy umieścili wielką, żeliwnąwannę pod oknem. Nigdy nie zaciągała rolet. Widok nieba działał na nią kojąco. Alenie dzisiaj. Jej myśli wbrew woli nieustannie krążyły wokół Forde’a, choć usilnie jetłumiła. Zdecydowała, że wraz z Isabelle należy do przeszłości. Nieważne, co donich czuła. Nie widziała innej szansy przetrwania.Zignorowała trzy dzwonki telefonu stacjonarnego, a potem komórkowego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl