Takiego mnie nie znacie - ZAPPA FRANK, ebook txt, Ebooki w TXT

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
FRANK ZAPPATakiego mnie nie znacieMMII (R)WSTEPKsiazka? Jaka ksiazka?Nie chce napisac ksiazki, ale zrobie to, poniewaz Peter Occhio-grosso mi pomoze. On jest pisarzem. Lubi ksiazki, a nawet je czyta.Mysle, ze to dobrze, ze ksiazki wciaz istnieja, choc ja przy nich robiesie spiacy.Oto jak zamierzamy to przeprowadzic: Peter zjawi sie w Kali-fornii i przez kilka tygodni bedzie nagrywal moje odpowiedzi nafascynujace pytania, nastepnie tasmy zostana przetranskrybowane.Peter dokona redakcji tekstu, wpisze go na dyskietki, a te przyslemnie. Ja zrobie korekte autorska i wysle ja do Ann Patty z Po-seidon Press, a ona zrobi z tego KSIAZKE.Jednym z powodow calego zamieszania jest rozpowszechnianieglupawych ksiazek (w kilku jezykach), ktore sa jakoby o Mnie.Pomyslalem sobie, ze powinna byc chociaz jedna, ktora zawieralabyprawde. Nie sadzcie jednak, ze to cala prawda. Moja ksiazka to poprostu lekka lektura, nie zadna tam szczegolowa biografia.Kilka uwag wstepnych[1] Autobiografie zazwyczaj pisze ktos, kto uwaza, ze jego zycie jestnaprawde zajmujace. Nie uwazam, zeby moje zycie bylo w jakikol-wiek sposob zajmujace, jednak okazja do wydania drukiem kilkupogladow o tym i owym nie zdarza sie co dzien.[2] Dokumenty i cytaty beda odpowiednio oznaczone.[3] Epigrafy na poczatku rozdzialow (wydawcy uwielbiaja te rzeczy)zostaly wybrane przez Petera - wspominam o tym, gdyz niechcialbym, zeby ktos pomyslal, iz przesiaduje calymi dniami czy-tajac Flauberta, Twitchella i Szekspira.[4] Jesli twoje nazwisko znalazlo sie w tej ksiazce, a nie chcia-les tego (lub moj komentarz ci nie odpowiada) - z gory przepra-szam.[5] Jesli twojego nazwiska nie ma w ksiazce i czujesz sie pominiety-z gory przepraszam.ROZDZIAL lCzy naprawde jestem ekscentrykiem?"Nigdy nie staralem sie byc ekscentryczny. To inni ludzie zawsze mnie tak odbierali".Frank Zappa ("Baltimore Sun", 1986)Ksiazka ta opiera sie na zalozeniu, ze interesuje kogos, kimjestem, dlaczego jestem taki, jaki jestem, i o co mi, kurwa, chodzi.Odpowiadajac na Wyimaginowane Pytanie Nr l spiesze wy-jasnic, KIM NIE JESTEM. Oto dwie popularne legendy na mojt e m a t.Poniewaz w 1969 roku nagralem na plycie Hot Rats piosenke"Son of Mr. Green Genes", ludzie przez lata wierzyli, ze osobniko tym nazwisku (grany przez Lumpy'ego Brannuma) z telewizyjne-go show pt. Captain Kangaroo, byl moim prawdziwym ojcem. Otoznie byl.Druga bajeczka glosi, ze podczas koncertu wysralem sie kiedysna scenie. Istnieje wiele wersji na ten temat, miedzy innymi ponizsze:[1] Zjadlem gowno na scenie.[2] Ja i Captain Beefheart zrobilismy sobie na scenie "konkurs--obrzydlistwo" (co to, kurwa, jest konkurs-obrzydlistwo?) i obajzjedlismy gowno.[3] Ja i Alice Cooper zrobilismy sobie konkurs-obrzydlistwo nascenie i on rozdeptywal kurczaczki, a ja wtedy zjadlem gowno.W 1967 lub 1968 roku bylem w Londynie w klubie Speak Easy.Podszedl do mnie czlonek grupy Flock, nagrywajacej wowczas dlaColumbii, i powiedzial:"Jestes fantastyczny. Kiedy uslyszalem, ze zjadles to gowno nascenie, pomyslalem,>>no, ten facet to naprawde odjazd<<."Odpowiedzialem: "Nigdy nie zjadlem gowna na scenie". Goscwygladal na zalamanego, jakby mu peklo serce.Zanotujcie to sobie, ludzie: nigdy nie zjadlem gowna na scenie,zas w ogole najblizszy zjedzenia gowna bylem w 1973 roku - spo-zywajac posilek w bufecie Holiday Inn w Fayetteville w PolnocnejKarolinie.Informacje dla tych, ktorzy chcielibywiedziec, co jadamWiekszosc potraw, ktore przyrzadzala matka, nie wprawialamnie w euforie. Chocby taki makaron z nasionami soczewicy. Byloto jedno z najbardziej znienawidzonych przeze mnie dan. Matkarobila tego w ogromnym garze tyle, ze wystarczalo na tydzien. Pokilku dniach trzymania w lodowce zaczynalo czerniec.Ulubione dania mojego dziecinstwa to placek z borowkami, sma-zone ostrygi i smazony wegorz. Lubilem tez kanapki z kukurydza -fura ziemniakow i kukurydza z puszki na kromce bialego chleba.(Co jakis czas bede wracal do tego fascynujacego tematu, gdyzwydaje sie, ze ma on wielkie znaczenie dla niektorych odbiorcow.)To co zwykle w biografii"Prowadz zwyczajne i uporzadkowane zycie, tak abys w swej pracy mogl byc nieokielznany i oryginalny".Gustaw FlaubertCo wy na ten epigraf, eh? Peter, szybko zaczales mnie wychwa-lac. Dobra, zaczynamy... Moje prawdziwe nazwisko brzmi FrankVincent Zappa (nie Francis, wyjasnie to pozniej). Urodzilem sie21 grudnia 1940 roku w Baltimore w stanie Maryland. Kiedywyskoczylem, bylem caly czarny - mysleli, ze nie zyje. Terazjednak czuje sie dobrze.W moich zylach plynie sycylijska, grecka, arabska i francuskakrew. Babcia ze strony matki byla polkrwi Francuzka i polkrwiSycylijka, a jej ojciec Wlochem (z Neapolu). Z moich przodkow onapierwsza byla Amerykanka. Pochodzenie grecko-arabskie zawdzie-czam mojemu ojcu. Urodzil sie on w sycylijskiej wiosce o nazwiePartinico i do Stanow przyplynal na jednym ze statkow z imigranta-mi, kiedy byl jeszcze dzieckiem.Pracowal w zakladzie fryzjerskim swego ojca przy nabrzezuMaryland. Za centa dziennie (lub tygodniowo - nie pamietam) stawal na skrzynce i kladl piane na twarze marynarzy, a jego ojciecje golil. Mila praca.W koncu poszedl do colle'ge'u w Chapel Hill w KaroliniePolnocnej i gral na gitarze w "spacerowym trio". (Do dzis dostajekartki urodzinowe od Jacka Wardlawa, ktory pogrywal na banjo.)Chodzili po akademiku i pod oknami studentek wygrywalislodziutkie "serenadki" w rodzaju Little Red Wing. Ojciec nalezaltakze do druzyny zapasniczej, a kiedy skonczyl szkole, zostal na-uczycielem historii w Loyoli w stanie Maryland.Rodzice mowili w domu po wlosku, zebysmy nie wiedzielio czym rozmawiaja. Prawdopodobnie tematem zawsze byly pienia-dze, ktorych ciagle brakowalo. Posiadanie takiego "tajnego szyfru"musialo byc chyba bardzo dogodne. Byc moze jednak rodzice nienauczyli nas wloskiego z obawy, ze sie nie zintegrujemy z otocze-niem. (W czasie drugiej wojny swiatowej cudzoziemskie pochodze-nie nie bylo mile widziane.)Mieszkalismy w Edgewood, w domu, ktory byl wlasnoscia woj-ska. Byla tam pewna rodzina - Knightowie - nazywana przezojca "ta banda prostakow". Kiedys Archie Knight pozarl sie z ojcemi po chwili ojciec biegl do domu krzyczac: "Dawaj spluwe, Rosie,dawaj spluwe!"To wtedy dowiedzialem sie, ze ma bron (chromowana trzydziest-ka osemka ukryta w szufladzie na skarpetki). Matka zaczela goblagac, zeby nie zabijal faceta. Na szczescie mial tyle oleju w glowie,ze jej posluchal.Dzieki temu zajsciu wiedzialem, gdzie schowany jest pistolet.Pewnego dnia wyjalem go i pamietam, ze pomyslalem: To najfaj-niejszy kapiszonowiec, jaki widzialem! Bralem go po kryjomu,ladowalem do niego kapiszony i niebieskie lebki odciete od zapaleki strzelalem.Rodzice bardzo sie zmartwili, kiedy odkryli, ze popsulem iglice.Dziadkowie ze strony matki prowadzili restauracje, ktora takzeznajdowala sie przy nabrzezu. Matka opowiadala nam, jak kiedyspewien klient zaczal rozrobe. O ile pamietam, to wlasnie dziadekzlapal za jeden z tych wielkich widelcow sluzacych do wyjmowaniaziemniakow z wrzatku i wbil go gosciowi w czerep. Zamiast umrzec,facet uciekl, a z glowy sterczal mu jak antena widelec. Dziadek ze strony ojca rzadko sie kapal. Lubil wysiadywac nawerandzie ubrany na cebule. Lubil tez wino i kazdy dzien rozpoczy-nal od wypicia dwoch szklanek Bromo Seltzera,Babcia ze strony matki nie znala angielskiego, wiec opowiadalanam bajki po wlosku, na przyklad te o owlosionej rece - manopelusa. "Mano pelusa! Vene qua!" - mowila wzbudzajacym grozeglosem. Znaczylo to: "Owlosiona reko! Chodz tutaj!" Mowiac toprzebiegala palcami po moim ramieniu. Tak ludzie spedzali czas,kiedy nie bylo jeszcze telewizji.Jedna z pierwszych rzeczy, ktore pamietam, to moj marynarskimundurek, a takze drewniany gwizdek, ktory nosilem na szyi, orazciagle chodzenie do kosciola i klekanie.Kiedys, kiedy bylem jeszcze bardzo maly, mieszkalismy w pew-nym pensjonacie. Bylo to chyba w Atlantic City. Wlascicielka miala szpica, a ten szpic jadal trawe, a potem rzygal czyms, co wygladalojak biale pulpety.Pozniej mieszkalismy w jednym z owych szeregowych domkowna Park Heights Avenue w Marylandzie. Podloga byla z drewnianejklepki, mocno wypastowana i pokryta chodnikami. Zwyczaj naka-zywal pastowac i froterowac wszystko tak wytrwale, zeby mozna siebylo w tym przejrzec (pamietajcie, ze nie wynaleziono jeszcze wtedytelewizji i ludzie mieli czas na takie rzeczy). Innym zwyczajem bylowybieganie do drzwi, kiedy tata wracal z pracy.Pewnego dnia, kiedy wracal tata, mojemu mlodszemu bratu,Bobby'emu, udalo sie dobiec do drzwi szybciej niz mnie. (Bylyw nich male szybki.) Otworzyl je, przywital sie z tata i zamknal.Wlasnie wtedy nadbieglem i poslizgnawszy sie na chodniku, wpa-dlem na drzwi wybijajac lewa reka dziure w szkle. Rodzice chcieliwezwac lekarza, zeby zalozyl szwy, ale protestowalem tak bardzo,ze dali spokoj. Przykleili mi na rane kupe plastrow opatrunkowychi skonczylo sie na bliznie. Nie znosze igiel.Mialem okropne problemy z zebami, tak wiec rodzice zabieralimnie do wloskiego dentysty, ktory mial osobliwe urzadzenie -skrzyzowanie pily lancuchowej z maszyna do szycia. Wtykal mi tow usta i zaczynalo sie wuudn-wu... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl