trocki, Pamiętniki,wspomnienia

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LEW TROCKI
MOJE ŻYCIE
PRÓBA AUTOBIOGRAFII
AUTORYZOWANY PRZEKŁAD Z ROSYJSKIEGO
JANA BARSKIEGO I STANISŁAWA ŁUKOMSKIEGO
1
PRZEDMOWA
Ukazuje się obecnie znaczna liczba pamiętników, może znaczniejsza nawet,
niż w jakimkolwiek innym okresie czasu. Tłumaczy się to obfitością tematów.
Bieżące wypadki historyczne tem większe budzą zainteresowanie im
dramatyczniejsza i bogatsza w nagłe zmiany jest dana epoka. Malarstwo
pejzażowe nie mogłoby powstać na Saharze. „Kalejdoskopowe” epoki, jak
nasza, rodzą potrzebę spojrzenia na dzień wczorajszy, tak bardzo daleki,
oczami tych, którzy w nim byli czynni. Tem objaśnić należy ogromny rozwój
literatury pamiętnikarskiej podczas ostatniej wojny. Być może, że to
usprawiedliwia również ukazanie się książki niniejszej.
Przerwa w czynnej politycznej działalności autora umożliwiła wogóle
pojawienie się jej na świecie. Konstantynopol został jednym z
nieprzewidzianych, jakkolwiek nie przypadkowych, etapów mego życia.
Jestem tutaj na biwaku – nie po raz piewszy zresztą, – i czekam cierpliwie na
to, co się dalej stanie. Bez pewnej dozy ,,fatalizmu” życie rewolucjonisty
byłoby wogóle niemożliwe. Tak czy inaczej, konstantynopolski antrakt okazał
się najodpowiedniejszą chwilą do obejrzenia się za siebie, zanim okoliczności
pozwolą znowu ruszyć naprzód.
Początkowo napisałem pobieżne szkice autobiograficzne do gazet i
zamierzałem poprzestać na tem. Na tem miejscu zaznaczę, że ze swego
obecnego schroniska nie miałem możności sprawdzić, w jakiej postaci szkice
te doszły do czytelnika. Ale każda praca posiada własną logikę. Dopiero w
chwili, gdy kończyłem artykuły dziennikarskie, naprawdę zajął mnie mój
temat. Wówczas postanowiłem napisać książkę. Przyjąłem inną, bez
porównania szerszą, skalę i wykonałem calą pracę na nowo. Pierwotne
artykuły dzienikarskie i książka niniejsza mają tylko tyle wspólnego, że
omawiają ten sam przedmiot. Poza tem zaś są to dwie różne prace.
Ze szczególną dokładnością traktuję okres rewolucji sowieckiej, którego
początek przypada na chorobę Lenina i rozpoczęcie kampanji przeciw
„trockizmowi”. Walka epigonów o władzę, jak tego staram się dowieść, była
nietylko walką osobistą. Była wyrazem nowego politycznego okresu: reakcją
przeciw Październikowi i przygotowaniem Termidora. Z tego właśnie wynika
odpowiedź na pytanie, które mi tak często stawiano: „W jaki sposób
utraciliście władzę?”
Autobiografia rewolucyjnego polityka zazębia się w sposób nieunikniony o
cały szereg zagadnień teoretycznych, związanych ze społecznym rozwojem
Rosji, częściowo zaś i całej ludzkości, szczególnie zaś o te krytyczne okresy,
które zwą się rewolucjami. Oczywiście, nie miałem możności rozpatrywania w
tej książce istoty skomplikowanych problematów teoretycznych. Jednak tak
zwana teorja ciągłej rewolucji, grająca w mem osobistem życiu tak wielką rolę,
a która, co ważniejsze, staje się teraz tyle aktualna dla krajów wschodnich,
przewija się przez te stronice, jak odległy leitmotiv. Jeśli to
nie zadowoli
czytelnika, to mogę mu tylko powiedzieć, że rozpatrywanie istoty problematu
rewolucji stanowić będzie treść oddzielnej książki, w której postaram się
zreasumować ważniejsze teoretyczne wnioski z doświadczeń ostatnich
dziesięcioleci.
3
Ponieważ na kartach mojej książki przewija się znaczna ilość osób,
niezawsze w tem oświetleniu, któreby one same wybrały dla siebie lub dla
swej partji, zapewne wiele z pośród nich uważać będzie, że moje wywody
pozbawione są koniecznego objektywizmu. Już ukazanie się urywków tej
pracy w czasopismach wywołało tu i owdzie protesty. To jest nieuniknione.
Nie należy wątpić, że gdyby mi się nawet udało zrobić z tej autobiografji
poprostu dagerotyp mego życia – do czego wcale nie dążyłem – to i taka
autobiografia obudziłaby echa sporów, które wywołane zostały w swoim
czasie przez opisywane w niej wypadki. Książka ta nie jest jednakże obojętną
fotografją mego życia, lecz jego częścią składową. Na kartach jej prowadzę w
dalszym ciągu walkę, której poświęciłem całe moje życie. Opisując,
charakteryzuję i oceniam, odpowiadając, bronię się i, częściej jeszcze,
nacieram. Zdaje mi się, że jest to jedyny sposób, stworzenia biografji
objektywnej w pewnem wyższem tego słowa znaczeniu, tzn. uczynienia jej
najwierniejszem odbiciem osoby, stosunków i epoki.
Objektywizm nie polega na udanej obojętności, z jaką należycie
skrystalizowana obłuda mówi o przyjaciołach i wrogach, narzucając
czytelnikowi pośrednio to, co niezręcznie byłoby powiedzieć wprost. Tego
rodzaju objektywizm jest jedynie tylko salonową pułapką. Nie jest mi ona
potrzebna. Z chwilą, gdy poddałem się konieczności mówienia o sobie –
nikomu jeszcze nie udało się napisać autobiografji, nie mówiąc o sobie, – nie
mam żadnych powodów do ukrywania moich sympatyj i antypatyj, mojej
miłości i nienawiści.
Książka ta jest pracą polemiczną. Odbija się w niej dynamika życia
społecznego, które całkowicie zbudowane, jest na sprzecznościach.
Zuchwałość ucznia w stosunku do nauczyciela, szpilki zawiści, ukrywane pod
pokrywką uprzejmości salonowych, nieprzerwana konkurencja handlowa,
zaciekła rywalizacja we wszystkich dziedzinach techniki, wiedzy, sztuki,
sportu, utarczki parlamentarne, w których pulsuje głęboka rozbieżność
interesów, codzienna nieludzka walka prasowa, strejki robotnicze,
rozstrzeliwanie demonstrantów, pyroksylinowe posyłki, które cywilizowani
sąsiedzi wymieniają drogą powietrzną, płomienne języki wojny domowej,
niewygasające prawie na naszej planecie – wszystko to są rozliczne formy
„polemiki” społecznej, od powszedniej, codziennej, normalnej, prawie
niedostrzegalnej, mimo napięcia – do zwykłej, wybuchowej, wulkanicznej
polemiki wojen i rewolucyj. Taka jest nasza epoka. Wzrośliśmy z nią razem.
Oddychamy nią i żyjemy. Czyż więc możemy nie być polemistami. jeśli
chcemy być wierni naszym ojczystym czasom?
Istnieje jednak inne, bardziej elementarne kryterjum, dotyczące zwykłej
uczciwości w przedstawianiu faktów. Podobnie, jak najbardziej nieubłagana
walka rewolucyjna liczyć się musi z okolicznościami miejsca i czasu,
najbardziej polemiczny utwór musi przestrzegać tych proporcyj, jakie istnieją
między rzeczami i ludźmi. Mam nadzieję,
że przestrzegałem tego warunku, nie
tylko w stosunku do całości, ale i w szczegółach.
W niektórych, coprawda nielicznych, wypadkach podaję dyskusję w formie
dialogu. Nikt nie może wymagać dosłownego odtworzenia dyskusyj,
toczonych wiele lat temu. Nie roszczę nawet pretensyj do tego. Niektóre
dialogi mają raczej charakter symboliczny. Ale w życiu każdego człowieka są
chwile, kiedy ta czy inna rozmowa szczególnie mocno zapada w pamięć.
Zazwyczaj rozmowy takie często powtarza się bliskim i politycznym
4
przyjaciołom. Dzięki temu utrwalają się w pamięci. Oczywiście, mam tu
przedewszystkiem na myśli rozmowy o charakterze politycznym.
Muszę zaznaczyć, że zwykłem zawierzać mej pamięci. To, co mi
przekazywała nieraz poddawałem objektywnemu sprawdzeniu, zawsze z
dobrym rezultatem. Zresztą konieczne jest tu pewne omówienie. Jeśli moja
topograficzna pamięć, nie mówiąc już o muzycznej, jest bardzo słaba, a
wzrokowa, podobnie jak i lingwistyczna, całkiem średnia, to jednak pamięć
ideową mam znacznie wyższą od przeciętnego poziomu. A właśnie idee, ich
rozwój i walka, jaką toczyli ludzie, zajmują w książce tej pierwsze miejsce.
Coprawda, pamięć nie jest automatycznym licznikiem. Przedewszystkiem
nie jest bezinteresowna. Częstokroć odrzuca lub usuwa w cień epizody
niedogodne dla kontrolującego ją instynktu życiowego, zwłaszcza z punktu
widzenia miłości własnej. Ale to już należy do krytyki „psychoanalitycznej”,
która czasami bywa dowcipna i pouczająca, częściej jednakże jest kapryśna i
samowolna.
Nie potrzebuję chyba podkreślać, że wytrwale kontrolowałem mą pamięć
przy pomocy dokumentów. Bez względu na trudne warunki pracy – mam tu na
myśli poszukiwania bibljoteczne i archiwalne – miałem możność sprawdzenia
wszystkich najistotniejszych okoliczności i dat, które mi były potrzebne.
Począwszy od roku 1897 walczyłem przeważnie z piórem w ręku. Dzięki
temu, wydarzenia mego życia pozostawiły prawie nieprzerwane drukowane
ślady na przestrzeni 32 lat. Walka frakcyj w partji od 1903 roku obfitowała w
osobiste wycieczki. Od czasu przewrotu październikowego historja ruchu
rewolucyjnego zajmowała wiele miejsca w dociekaniach młodych uczonych
sowieckich i instytucyj. Wyszukiwano w archiwach rewolucji i carskiego
departamentu policji wszystko, co wzbudza zainteresowanie, i wydawano w
druku z rzeczowemi, szczegółowemi komentarzami. Podczas pierwszych lat,
kiedy nie trzeba było jeszcze nic ukrywać, czy maskować, pracę tę
prowadzono z wielką sumiennością. ,,Dzieła” Lenina i część moich prac
opublikowało wydawnictwo państwowe z przypisami, zajmującemi dziesiątki
stronic w każdym tomie, i zawierającemi materjał faktyczny niezastąpiony,
tyczący zarówno działalności autorów, jak i wydarzeń danego okresu.
Wszystko to, oczywiście, ułatwiało mi pracę, pozwalając stworzyć prawidłową
kanwę chronologiczną i uniknąć, przynajmniej rażących, omyłek faktycznych.
Nie mogę zaprzeczyć, że życie moje toczyło się niezupełnie zwykłym
trybem. Jednakże przyczyn tego doszukiwać się należy raczej w warunkach
epoki, niż w mojej osobie. Oczywiście, konieczne były również pewne cechy
osobiste, aby wykonywać ową dobrą czy złą pracę, jaką wykonywałem.
Jednakże w innych warunkach historycznych te indywidualne właściwości
mogłyby spać spokojnie, jak drzemie niezliczona ilość ludzkich skłonności i
namiętności, na które brak popytu w danym układzie społecznym. Wzamian za
to może zdołałyby się ujawnić inne cechy, zdyskwalifikowane lub stłumione
dzisiaj. Nad subjektywizmem wznosi się objektywizm, który decyduje w
ostatecznym rozrachunku.
Moja świadoma i aktywna działalność, która rozpoczęła się mniej więcej w
17-18 roku życia, upływała w ciągłej walce o określone idee. W mem życiu
osobistem nie było żadnych zdarzeń, które jako takie zasługiwałyby na uwagę
ogółu. Wszystkie wyróżniające się fakty mojego życia związane są z walką
rewolucyjną i przez nią tylko nabierają znaczenia. Tylko ta okoliczność może
usprawiedliwiać ukazanie się mojej autobiografji.
5
Jednakże ta okoliczność jest zkolei źródłem trudności dla autora. Okazało
się bowiem, że wydarzenia życia osobistego są tak ściśle splecione z tkaniną
wypadków historycznych, że trudno je od siebie oddzielić. Książka zaś
niniejsza mimo wszystko nie jest pracą historyczną. Wydarzenia omawiam nie
ze względu na ich znaczenie objektywne, lecz zależnie od tego, jak wiązały się
z faktami mego życia osobistego. Nic więc dziwnego, że w charakterystyce
poszczególnych wydarzeń i całych etapów niema tej proporcji, którejby można
było żądać, gdyby książka moja stanowiła pracę historyczną. Granicę między
aulobiografją i historją rewolucji musiałem ustalać empirycznie. Nie
rozpraszając historji mego życia w dociekaniach dziejowych, musiałem
jednakże dać czytelnikowi, jako punkt oparcia, opis wydarzeń, tyczących
rozwoju. społecznego. Wychodziłem przytem z założenia, że zasadnicze
kontury wypadków znane są czytelnikowi i że pamięci jego dopomóc tylko
należy krótkiemi wzmiankami o faktach historycznych i kolejności ich
przebiegu.
W chwili ukazania się książki tej w druku ukończyłem 50 rok życia. Dzień
moich urodzin zbiega się z dniem wybuchu rewolucji październikowej.
Mistycy i wieszczbiarze mogą z tego wyciągać dowolne wnioski. Ja sam
zwróciłem uwagę na ten ciekawy zbieg okoliczności dopiero w trzy lata po
przewrocie październikowym. Do 9 roku życia mieszkałem bez przerwy na
zapadłej wsi. Osiem lat uczęszczałem do szkoły średniej. Po raz pierwszy
zostałem aresztowany w rok po ukończeniu szkoły. Uniwersytetami były dla
mnie, jak i dla wielu mych rówieśników, więzienie, wygnanie, emigracja. W
carskich więzieniach siedziałem dwa razy, ogółem około 4 lat. Na carskiem
wygnaniu byłem za pierwszym razem około 2 lat, za drugim – kilka tygodni.
Dwukrotnie uciekałem z Syberji. Na emigracji w różnych krajach Europy i
Ameryki spędziłem ogółem około 12 lat, dwa lata przed wybuchem rewolucji
1905 roku i prawie dziesięć lat po jej zdławieniu. Podczas wojny zostałem
skazany wyrokiem zaocznym na zamknięcie w więzieniu w
hohenzollernowskich Niemczech (1915), w następnym roku wydalono mnie z
Francji do Hiszpanji, skąd, po krótkiem zamknięciu w madryckiem więzieniu i
miesięcznym pobycie pod nadzorem policji w Kadyksie, wysłany zostałem do
Ameryki. Tam też zastała mnie rewolucja lutowa. W drodze z New-Yorku w
marcu 1917 r. zostałem zaaresztowany przez Anglików i przebywałem miesiąc
w obozie koncentracyjnym w Kanadzie. Brałem udział w rewolucjach w latach
1905 i 1917, byłem przewodniczącym petersburskiego sowietu delegatów w
1905, później w 1917. Brałem bezpośredni udział w przewrocie
październikowym i byłem członkiem rządu sowieckiego. W charakterze
komisarza ludowego do spraw zagranicznych prowadziłem rokowania
pokojowe w Brześciu Litewskim z delegacjami Niemiec, Austro-Węgier,
Turcji i Bułgarji. W charakterze komisarza ludowego do spraw wojennych i
morskich poświęciłem około pięciu lat organizacji czerwonej armji i
stworzeniu czerwonej floty. W ciągu 1920 roku objąłem również kierownictwo
zdezorganizowanej sieci kolejowej.
Główną jednak treść mego życia – poza latami wojny domowej – stanowiła
działalność partyjna i literacka. Wydawnictwo państwowe przystąpiło w 1923
roku do zbiorowego wydania mych prac. Dotychczas wydano trzynaście
tomów, oprócz pięciu tomów prac wojennych, które ukazały się poprzednio.
Wydawnictwo wstrzymano w 1927 roku, kiedy prześladowanie „trockizmu”
stało się szczególnie zaciekłe.
6
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl